ORGAN PRASOWY ZWIĄZKU POLAKÓW W ARGENTYNIE – ZAŁOŻONY W 1922 ROKU Rok XCIV Nr 08 (5216) Buenos Aires, agosto - sierpień 2016 Nr pojedynczy $ 31,00.- W tym numerze AGOSTO 2016 SIERPIEń * Kopiec Powstania * ś.D.M. * San Justo * S.P.K. * Circuito Polaco * Wanda * Ognisko Polskie i więcej... Monedas de Colección de “La Representación de Polonia en los Juegos Olímpicos Rio de Janeiro NUESTRO SITIO www.upranet.com.ar TU PÁGINA 2016” http://www.glospolski.com.ar/new/category/sociales-y-culturales Str. 2 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Kopiec Powstania Warszawskiego (5216) ce poległych. Przy podejściu do wzgórza odsłonięto pamiątkową tablicę. Ze szczytu kopca można podziwiać panoramę dzisiejszej stolicy. Zaproponował: zbyszekf60 źródło: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/32381,warszawa-kopiec-powstania-warszawskiego.html Fot.: https://commons.wikimedia.org Levantamiento de Varsovia Po wyzwoleniu spod hitlerowskiej okupacji panorama centrum miasta przypominała katastroficzny krajobraz. Niekończące się morze ruin rodziło pytanie, czy stolica będzie w stanie się odrodzić. Jednak od pierwszych dni wolności mieszkańcy rozpoczęli porządkowanie terenu i powolną odbudowę. Jednocześnie władze podjęły decyzję o rekonstrukcji Warszawy. Powołano instytucje, które zajęły się organizacją prac. Od samego początku odbudowy Warszawy istniał problem z zalegającym miasto gruzem zniszczonej zabudowy. Oczyszczając teren zaczęto wywozić go na tereny przy ulicy Bartyckiej na Czerniakowie, powoli usypując z niego kopiec. Inicjatorem tego rozwiązania był architekt Stanisław Gruszczyński, który wzorem Kopca Kościuszki chciał w ten sposób uczcić pamięć poległych w Powstaniu Warszawskim. Na czerniakowskie usypisko wywożono resztki budynków w okresie 1946-1950 usypując wzgórze o wysokości niemal 120 metrów. Z planów Gruszczyńskiego ostatecznie nic nie wyszło, a Kopiec Czerniakowski, który tak powszechnie nazywano z czasem porósł samosiejkami drzew i krzewów. Taki obraz tego miejsca trwał do lat 90-tych XX wieku. W 1994 r., gdy przypadła 50-ta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego z inicjatywy żyjących jego uczestników na szczycie wzgórza odsłonięto pomnik. Pomnik z 15-metrowym znakiem „Polski Walczącej” zaprojektował żołnierz Armii Krajowej Eugeniusz Ajewski. Jednocześnie wzniesienie nazwano Kopcem Powstania Warszawskiego. Dalsze prace nad rewitalizacją tego osobliwego pomnika przeprowadzono na początku XXI w. W 60-rocznicę wybuchu Powstania można było już wejść na kopiec po najdłuższych schodach w Warszawie liczących 400 stopni. Po bokach Alei Godziny „W” wbito w ziemię drewniane krzyże upamiętniają- Fot: Adrian Grycuk, 1 August 2016, 17:04:24 Tradicionalmente, el 1 de Agosto a las 17.00 hs. los habitantes de la capital de Polonia se detienen por un minuto en honor a los que murieron en el Levantamiento de Varsovia y el 5 de agosto participan en la solemne Marcha de la Memoria la que se desplaza por las calles del distrito “Wola” hacia el parque de los Insurgentes de Varsovia y la exposición “Zachowajmy ich w pamięci” - “Mantengamoslos en la memoria”, en conmemoración de las víctimas del Levantamiento Varsovia. BIBLIOTECA IGNACIO DOMEYKO El miércoles pasado compartimos una charla muy interesante y amena con los representantes de las universidades polacas que nos visitaron. Conocimos cuáles son las posibilidades de estudios que ofrecen algunas universidades, ya sea para cursar en Polonia carreras universitarias o realizar cursos de idioma y cultura polaca. Finalizada la charla y luego de compartir una copa de vino los visitantes recorrieron la (cont. pag. 3) (5216) (de pag. 2) biblioteca y el “Dom Polski”. Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Str. 3 Światowe Dni Młodzieży – czym one są? Światowe Dni Młodzieży to Święto młodych ludzi z całego świata i wbrew pozorom nie tylko katolików. Zapoczątkował je w 1985 roku Papież Jan Paweł II. Jego inicjatywa w tej sprawie uważana jest i przeszła do historii jako jedna z najważniejszych pontyfikatu. Watykaniści uważają ich ideę za realizacje coraz silniejszego przekonania, że Kościół ma wiele do powiedzenia młodym ludziom, a oni sami jemu. Światowe Dni Młodzieży odbywają się, co dwa, trzy lata. Za ich początek uważny jest odbywający się w Rzymie tzw. Jubileusz Młodych, który miał miejsce w Niedzielę Palmową 15 kwietnia 1984 roku. W Kościele trwał wtedy Rok Odkupienia. Z tej okazji do Watykanu na papieską Mszę św. przybyły dziesiątki tysięcy młodych wiernych. Na życzenia papieża w bazylice Świętego Piotra obok ołtarza umieszczono 4-metrowy drewniany krzyż, który przekazał młodzieży mówiąc: „Nieście go na cały świat jako znak miłości Pana Jezusa do ludzkości”. Inicjatywa ŚDM związana jest też z ustanowionym przez ONZ 31 lat temu, w 1985 roku, Roku Młodzieży popartym przez Kościół katolicki. Z tej okazji papież Jan Paweł II napisał list apostolski skierowany do ludzi młodych z całego świata. Był pierwszym specjalnym do tej grupy osób. Zaprosił ich też ponownie do Watykanu na kościelne obchody dedykowanego im roku. Fue un lindo encuentro! Pierwsze wielkie spotkanie papieża z młodzieżą świata odbyło się 30 marca 1985 r. Le agradecemos muy especialmente a la Cónsul w Rzymie na placu na Lateranie. Młodzi ludzie Joanna Addeo y a la Vicecónsul Anna Józefowicz por przynieśli krzyż podarowany im przez Jana Pawła brindarnos esta posibilidad. II, który powiedział: „Jesteście wezwani, aby uczestniczyć w prawdziwym postępie, który poprzez właściwe proporcje między ‘być’ a ‘mieć’ musi coraz (c. d. na str. 4) Str. 4 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (ze str. 3) bardziej stawać się postępem zgodnie z zasadami sprawiedliwości w różnych zasięgach i wymiarach; postępem w cywilizacji miłości” oraz: „Jesteście też wezwani, aby uczestniczyć w tym wielkim nieodzownym wysiłku całej ludzkości, który ma na celu odsunięcie widma wojny i budowanie pokoju”. Karol Wojtyła postanowił też na stałe wprowadzić spotkania z młodzieżą do kalendarza życia Kościoła. Zdecydował, że w Niedzielę Palmową Dzień Młodzieży będzie obchodzony jednego roku na szczeblu diecezjalnym. Odbywać się będą spotkania młodych ze swoimi biskupami, a co dwa-trzy lata w wymiarze światowym, w mieście przez niego wskazanym i z jego udziałem. W miejscu tym należy zaznaczyć, że Papież z Dalekiego kraju, jak Karol Wojtyła lubił mówić o sobie już w dniu inauguracji swojego pontyfikatu, 22 października 1978 roku, skierował słowa do młodych ludzi, mówiąc: „Wy jesteście nadzieją świata, nadzieją Kościoła, wy jesteście moją nadzieją”. Hymnem Światowych Dni Młodzieży jest pieśń autorstwa zmarłego w grudniu 2015 roku Ojca Jana Góry pt. „Abba, Ojcze”. W tym roku gospodarzem już XXXI Światowych Dni Młodzieży był Kraków. O organizację rywalizowały też: Ryga, Seul i Londyn. O tym, że będzie to właśnie Polska ogłosił Papież Franciszek podczas poprzednich dni młodych 28 lipca 2013 w Rio de Janeiro. Ponownie po 25 latach, kiedy VI Światowe Dni Młodzieży odbyły się w Częstochowie. Tegorocznym hasłem, a zarazem przesłaniem były słowa: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7). Według statystyk uczestniczyło w nich ponad 3 mln osób z 187 krajów. Najwięcej, bo ponad 5 mln, było w Manili w 1995 roku. Światowe Dni Młodzieży są pełnymi żywiołowości, spontaniczności i radości spotkaniami młodych z papieżem. Mają postać olbrzymiego festiwalu religijnego skupiającego młodzież z całego świata, która chce wspólnie spędzić czas i modlić się. Towarzyszę temu: pikniki, koncerty, wspólne modlitwy, medytacje. Po za tym nie wolno nie wspomnieć, że młodzi poznają się, zapadają liczne znajomości i przyjaźnie, nawet na całe życie. Najbardziej podkreślanym i powszechnie znanym motywem jest jedność i obecność wielu różnorodnych kultur. Ilość flag i innych wizytówek państw stanowią dowód na udział w nich różnych narodów z każdego, nawet najdalszego zakątka kuli ziemskiej i ukazanie własnego sposobu przeżywania katolicyzmu. W tym roku nawet po raz pierwszy w historii przybyli młodzi z m.in.: Sudanu Południowego, Palestyny, (5216) Bangladeszu i Kiribati małego wyspiarskiego państewka położonego na Oceanie Spokojnym wokół równika. Wiele z tych osób mogło stać się świadkami Światowych Dni Młodzieży dzięki pomocy i sponsorom nawet z innych krajów, jak w przypadku ostatniego z wymienionych. Podczas głównych wydarzeń pielgrzymi wymieniają się flagami, koszulkami, krzyżykami i innymi przedmiotami związanymi z wiarą. Młodzież przybywającą z odległych zakątków kuli ziemskiej goszczą parafie. Dla wielu z nich domem na te kilka dni zanim wyruszą na najważniejsze chwile, czyli spotkania z papieżem są te prywatnych ludzi, którzy podejmują wcześniej decyzję o ich przyjęciu. Odbywają się wspólne spotkania, zabawy, festyny. Młodym ludziom stara się też ukazać historię i kulturę kraju i najważniejsze miejsca regionu, gdzie są goszczeni. Temu wszystkiemu towarzyszy wspólna modlitwa, medytacja i czytanie Słowa Bożego. Królują: dobroć, miłość – oczywiście w odpowiednim tego słowa tutaj znaczeniu do Boga i bliźniego, przyjaźń, miłosierdzie, radość, szczęście. Młodość obecna jest w każdym niezależnie od daty urodzenia zapisanej w dowodzie osobistym. Nic nikogo nie dzieli, a wprost przeciwnie – łączy. Chwile te są niezapomnianym przeżyciem dla każdego ich uczestnika. We wszystkim tym bierze udział lokalna społeczność, a zwłaszcza, co nie powinno dziwić młodzież. Właśnie podczas tego czasu zawieranych jest wiele przyjaźni. O przygotowania dbają organizatorzy wydarzenia na niższych szczeblach- zarówno kościelne, jak też samorządowe przy pomocy wolontariuszy. Oglądając powitanie Papieża Franciszka w Krakowie przez młodzież, te setki tysięcy, a może nawet ponad milion osób, a następnie niedzielną Mszę Świętą w Brzegach miałam mieszane uczucie. Wielu zaskoczonych moimi słowami zapyta mnie, dlaczego nie odczuwałam radości podobnie, jak tamci młodzi ludzie, dla których to jedno z najważniejszych przeżyć w życiu? Jak w ogóle mogłam mieć prawo do „mieszanych odczuć”? Odpowiedź jest prosta: bolało mnie, było mi przykro, bo popatrzyłam w przyszłość, co po Światowych Dniach Młodzieży? Co zobaczyłam? Właśnie przerażające jest to, czego nie zobaczyłam! Nie było miłosierdzia w stosunku do bliźniego, który według Pisma Świętego i nauczania Kościoła Katolickiego jest naszym bratem. Nie było miłości na świecie i pokoju. (c. d. na str. 5) (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (ze str. 4) Nie było sprawiedliwości społecznej, o której tyle mówi do nas Papież Franciszek. Zamiast tego: nienawiść, ból, wojny, brat przeciwko bratu, obłuda, wyzysk społeczny, w dalszym ciągu coraz większa przepaść pomiędzy bogatymi, a biednymi i pełne hipokryzji twarze rządzących, którzy, gdy tylko coś złego ma miejsce potrafią wylewać „krokodyle łzy” i pięknie mówić. Właśnie, dlatego oglądając te wszystkie relacje, będąc ich świadkiem było mi przykro. Młodość jest piękna, pełna ideałów, marzeń o lepszym świecie, że są na nim ludzie chcący naprawdę jego dobra, zmiany, a my możemy w tym pomóc. Niestety życie weryfikuje to wszystko i pokazuje, że wcale tak nie jest. My młodzi nie mamy na to szansy, nawet najmniejszej, i nie jest tak z naszej winy! Nie pozwolą na to rządzący, tak naprawdę każdego szczebla, największe światowe koncerny, pieniądz, banki, politycy, rządy państw – w tym tych najbogatszych, UE, Bank Światowy, NATO, czy nawet i za to zaraz posypią się na moją głowę gromy, że wymienię ONZ i wiele innych organizacji międzynarodowych. Nie pozwolę też hierarchowie kościelni najważniejszych religii (może po za Buddyzmem, ale to jest przede wszystkim filozofia). Mówiąc o katolickiej to niestety sam Papież Franciszek to za mało zwłaszcza, gdy głoszone przez Niego słowa o tym, że kościół powinien być ubogi, sprawiedliwy, miłosierny, kapłani wyjść do ludzi, stać się bardziej ludzcy wywołuje u wielu z nich purpurę na twarzy z wściekłości, a On sam jest dla nich niczym heretyk. Jednym słowem na zmianę, o którą apeluje Papież Franciszek – chyba dziś ostatni, z przynajmniej jeden z ostatnich sprawiedliwych ludzi na świecie, a wierzą w to miliony młodych nie pozwoli światowa finansjera. Dlatego właśnie szlak mnie trafiał widząc nadzieję tych młodych i wiarę w to wszystko, że mogą coś zrobić dla świata zwłaszcza mając oparcie w Papieżu Franciszku, bo wiem, że nic nie zrobią. Nie zrobią mimo najlepszych i największych chęci, bo wyżej wymienieni na to nie pozwolą, a będzie wprost przeciwnie. Niestety mimo wielu pięknych słów przez nas wypowiadanych i głoszonych na świecie nie przestrzegane są ani prawa Boskie ani ludzkie! Anna Hudyka Str. 5 Asociación Polonesa Nicolás Copérnico Invita a toda la colectividad al almuerzo de primavera que realizaremos en nuestra sede sita en Monseñor Marcon 2956 San Justo Domingo 18 de Setiembre de 2016 12 hs. misa 13 hs. almuerzo Costo por persona $ 250 - entrada, 2 platos - café c/ tortas -incluye bebidas. Por grupo familiar 4 personas $ 200 c/u. Como siempre contaremos con la presencia de nuestro ballet “Stokrotki “ y sorpresas. Agradecemos la presencia de todos los polacos, sus descendientes y amigos que gusten disfrutar de estos eventos. Tel. para reservas 4651-5019 Sábados de 15 a 20 hs. o mensaje: a correo electrónico : micielica@ yahoo Su Comisión Directiva. Muchas gracias. Maria Micielica. PAGO DE SUSCRIPCIÓN AL GŁOS POLSKI POR TRANSFERENCIA BANCARIA UNIÓN DE LOS POLACOS DE LA REPÚBLICA ARGENTINA Banco Comafi - sucursal Botánico Cta. Cte. 0470 01587 - 2 CBU 2990047504700158720004 CUIT 30 52850721 9 Después de realizar el depósito o transferencia por favor escannear el ticket y enviar a: [email protected] colocando en Asunto: PAGO GLOS POLSKI Muchas gracias! Str. 6 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Domingo 14 de Agosto de 2016 Bajo el cielo de Ludmila Un recorrido por los campos de exterminio que flagelaron a la humanidad. Una crónica que intenta describir aquello que no tiene palabras. por María Laura Favarel / La Capital Son las 10 de la mañana y ya hace calor. Veo una explanada, frente a mí... un campo verde brillante salpicado de construcciones. Son galpones de ladrillo y techos a dos aguas. Podría ser un paisaje inspirador si esos galpones no estuvieran rodeados por alambres de púa, que en su momento fueron electrificados. En la entrada, el cartel en letras de hierro donde se lee aquella absurda frase: “El trabajo los hace libres”. Es sábado 30 de julio y estoy parada frente a uno de los campos de exterminios más cruentos de la historia de la humanidad: Auschwitz, a sólo 66 kilómetros de Cracovia. Empiezo el recorrido junto con una pareja argentina, otra de italianos y un grupo grande de adolescentes provenientes de Malta que estaban allí para participar de la Jornada Mundial de Juventud junto al Papa Francisco. Como cualquier otro chico estos jóvenes llegaron al lugar charlando entre ellos y sin prestar demasiada atención a lo que vendría. Cuando nos calzamos los auriculares para escuchar la explicación del guía polaco, que hablaba en inglés, las palabras resonaron fuertes, contundentes y frías: “No vamos a visitar un museo. Vamos a recorrer un cementerio, el lugar donde perdieron la vida millones de personas. Les pido respeto”. Se produjo un profundo silencio y los jóvenes cambiaron el gesto, la mirada. Atravesamos juntos ese pórtico tan conocido por las películas y los documentales, con esa inscripción (5216) tan cínica que repugna. En Auschwitz cada uno de los pabellones está conservado como hace 70 años cuando en esos espacios se exterminaba, se torturaba, se denigraba a las personas. Nada más cruzar el umbral y ver aquellas “barracas” viene a mi memoria Ludmila... Ludmila Dabrowski de Moszoro, una mujer polaca que vivía en Rosario y sobrevivió a los campos de exterminio Auschwitz y Birkenau, situados a tres kilómetros uno de otro. La entrevisté para este diario, hace años, tiempo antes de que muriera. Sus palabras recogidas en un grabador, en el living de su casa, que fueron publicadas en un reportaje en 2005 cobraron vida allí. Caminé recordando cada suceso, cada padecer de ella en este lugar del mal. Al entrar impresiona el alambrado de púas. El cerco eléctrico que separaba —de algún modo— la vida y la muerte. O eso que era peor que la muerte. Ludmila me había contado cómo una noche en que el “Kapo” de la barraca ya dormía se atrevió a salir al exterior a respirar un poco de aire. Divisó la chimenea del crematorio, que funcionaba las 24 horas, y volvió a sentirse abatida al mirar esos alambres de púa tan altos que la ahogaban. Sin embargo, esa noche miró más arriba y fijó su mirada en las estrellas y en la luna, y de pronto, en el fondo de su corazón, se sintió libre. En ese instante se dio cuenta de que en su interior estaba la posibilidad de seguir viva y de no perder la esperanza y descubrió que ella era dueña de ese mundo, el propio, y que nadie, por más brutalidad que quisiera imponerle, podría quitarle aquel tesoro. “Me envolvió una profunda paz y una seguridad maravillosa que afianzaron aún más mi fe y mi amor a Dios”, pensó Ludmila en ese contexto tan terrible. Ludmila podía mirar la luna, las estrellas como tantos seres humanos que eran libres. Ese fue un momento muy especial y lo rememoró con emoción durante el reportaje. “Sentí que Dios estaba a mi lado y que me daba las fuerzas”, me dijo. Las palabras del guía me trajeron al presente. En ese momento estaba mostrando las camas cuchetas con colchones de paja donde dormían entre tres y cuatro personas amontonadas. “Estaban llenas de piojos y las ratas hacían de las suyas”, me había revelado ella. “Algunas noches cantábamos, eso era lo más lindo”. En la siguiente habitación se pueden ver los baños, grandes lavatorios, y lo que llama la atención ahora son las pinturas en las paredes: alegres y tiernas, que hicieron los prisioneros en este lugar del terror. Luces en la oscuridad del odio. Una muestra de que muchos de ellos estaban, sin dudas, más allá. (cont. pag. 7) (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (de pag. 6) Str. 7 palos de amasar... todo lo que hacía falta para preparar la comida y que jamás pudieron utilizar. Después venía el despojo de la ropa: todos vestirían uniformes rayados. Luego, desamparados de lo único que les quedaba como propio: el cabello. En uno de los pabellones se puede ver con dolor y horror una montaña de pelo. Sí, cabello humano, trenzas largas como usaban las mujeres, cabellos rubios, morenos y canos. Todos amontonados. Los nazis los vendían a fábricas de tejidos que los utilizaban para alfombras. Cuando el ejército liberó los campos se encontraron 7,7 toneladas de cabello humano. Saqueados, comenzaba la selección: los hombres y las mujeres fuertes por un lado y por el otro las embarazadas, los niños y los ancianos. Este último grupo sería encaminado directamente a la cámara de gas. Sin miramientos, sin la más mínima compasión. Médicos y soldados dictaminaban la capacidad que tenía cada persona de seguir viviendo. Si era útil al “sistema” podría vivir, si no, no había nada más que hacer. No puedo dejar de pensar en este grupo de “marginados”: los niños, los viejos, las embarazadas. Los mismos que hoy el sistema considera tantas veces La bajada del tren inútiles. Los niños explotados, las mujeres víctimas Birkenau es uno de los campos de concentración más de trata, los viejos anestesiados en los asilos, solos grandes que existieron. No terminó de construirse y abandonados, a veces también aniquilados con la porque terminó la guerra. Hoy se conservan apenas eutanasia. ¿Será que algo de la mente de aquellos bruruinas. Allí los alemanes tiraron abajo las tres cáma- tales asesinos de Auschwitz sigue vigente hoy? ras de gas que tenían y el crematorio. Además, como las barracas eran de madera, las quemaron enseguida Dentro de la cámara de gas cuando supieron que avanzaba el ejército enemigo. En Auschwitz se conserva la cámara de gas, pero Sin embargo, existen todavía las vías del tren en en Birkenau sólo se pueden ver escombros de esa el que ingresaban a los prisioneros y un vagón de ga- maquinaria de matar. nado en los que los trasladaban y donde muchos mo- Adentro el techo es bajo, no hay ventanas y se rían. Parados junto a las vías el guía explica: “Aquí pueden ver todavía los huecos donde se colocaban las bajaban los prisioneros que llegaban desde toda Eu- “duchas” con el veneno que en pocos minutos mataba ropa. Los primeros fueron los intelectuales, docentes a miles que estaban hacinados en ese lugar tenebroso. y sacerdotes polacos, pero después los nazis se dieron En 20 minutos (una eternidad tal vez) podían morir cuenta de que este era el mejor lugar para exterminar miles de personas. Una manera “rápida” de deshacera los judíos y llegaban de a miles...”. En ese cam- se de los no aptos. po comenzaba el proceso de denigración. “Bajamos Antes de entrar, si tenían uniforme, tenían que dedel tren, nos desnudaron en medio de un frío polar y járselo a las mujeres que se ocupaban de lavarlos para después nos dieron los uniformes rayados”, me dijo que les sirvieran a otros prisioneros. Y luego, otro Ludmila en aquella entrevista. equipo de reclusos debía recoger los cadáveres para Primero les sacaban lo que traían consigo: las vali- introducirlos en el crematorio. Unos hornos que tamjas, la ropa, los zapatos y los enseres que las mujeres bién se pueden ver. llevaban para cocinar. Sin dudas ellos creían que iban Hay, además, un pabellón que era algo así como la allí a vivir. cárcel para los presos “peligrosos”. Eran todos aque Todas las cosas materiales eran enviadas a otros llos que planeaban algún escape o que habían ayudapaíses, pero muchas quedaron en esas tierras. Por eso do a otros a salir de ese infierno. Allí los sometían a en el museo de Auschwitz están expuestas miles de torturas y luego los llevaban al patio donde los mataollas y se pueden ver pelapapas, ralladores, cucharas, (cont. pag. 8) Sigo el recorrido. Es muy fuerte, conmovedor, ver las cosas materiales que se conservan en el museo de los millones que fueron trasladados al campo de exterminio. Detrás de gigantescas vidrieras se pueden ver valijas con los apellidos de las familias a las que pertenecieron, cientos y miles de pares de zapatos de hombres, mujeres y niños deportados. Son calzados de la época, botas con cordones y hasta sandalias con tacos... Ellos creían que iban a vivir a un campo de trabajo. ¿Cómo imaginar que les esperaba la muerte, y antes, la vejación y la peor de las torturas? Esa muerte no llegaría rápido. Primero la denigración absoluta. Todo paso a paso, lentamente. Todo pensado por un genio maldito que dejó claras muestras de hasta dónde puede llegar la mente humana cuando es perversa. “Si el hombre es capaz de tanta maldad yo creo que también es capaz de muchísima más bondad. A mí esto me sirvió para pensar que mi vida no puede seguir igual y que tengo que trabajar por el bien”, escuché decir a María Florencia, una chica mexicana que había terminado el recorrido. Str. 8 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (de pag. 7) ban contra un paredón que se conserva y sobre el que se apoyó el Papa Francisco para rezar. Ludmila me había contado que ellos no podían ver ese patio porque todas las ventanas que daban a ese lugar estaban tapadas con maderas, como lo vi ese sábado. Pero sí escuchaban perfectamente los gritos, las respuestas humanas a las torturas bestiales, y los disparos. En ese pabellón está la cárcel donde falleció un mártir católico, el sacerdote Maximiliano Kolbe. La ley de los alemanes era que por cada preso que se fugara del campo tenían que morir diez de sus compañeros. Hicieron el sorteo y uno de los elegidos era un padre de familia que comenzó a llorar pensando en su esposa e hijos. En ese momento Kolbe se ofreció a reemplazarlo diciendo: soy sacerdote católico. No se sabe por qué, pero aceptaron la propuesta y fue llevado a una celda a morir de hambre en un subterráneo junto con los otros nueve prisioneros. Lo increíble es que a Kolbe no le minaron el ánimo. Se dice que incluso les daba fuerzas a los demás, rezaba con ellos y hasta cantaba. Poco a poco él y sus compañeros fueron muriendo, pero el sacerdote seguía con vida. Como los guardias necesitaban esa cárcel para otros presos lo mataron con una inyección de cianuro en el corazón. Fue el 14 de agosto de 1941. Tenía 47 años. Imposible no detenerse ante esa pequeña celda que lleva un cartel con una reseña de la vida de Kolbe, donde también hay flores y velas encendidas. Un lugar que llama al recogimiento y al respeto ante la grandeza de ese hombre en medio de tanto odio y muerte. Memoria, siempre El recorrido por el campo termina en las barracas donde hacían dormir a los niños. Muchos de los que recorremos el lugar no podemos más. Los adolescentes que entraron distraídos ahora tienen la cabeza gacha, las chicas lloran. En su expresión muestran, sin filtros, el dolor que todos contenemos. El guía agradece el respeto. Casi todos los polacos tienen algún familiar fallecido en ese lugar. Es el caso de Lukas, nuestro guía, que tuvo a su bisabuelo en Auschwitz. Así entendí claramente por qué el Papa Francisco visitó en silencio este lugar. Lo intento, pero comprendo que no hay palabras que permitan describir el horror. Francisco eligió la oración profunda, el silencio, pero días más tarde, ya en Roma, dijo: “Mirando (5216) aquella crueldad, en aquel campo de concentración, he pensado enseguida en la crueldad de hoy, que se asemeja: no así concentrada como en aquel lugar, sino por todas partes en el mundo; este mundo que está enfermo de crueldad, de dolor, de guerra, de odio, de tristeza. Y por esto siempre les pido una oración: ¡que el Señor nos dé la paz!”. Silencio atronador El rabino argentino Abraham Skorka hace muchos años que es amigo personal de Jorge Bergoglio, hoy Papa argentino. Fue una de los invitados especiales que el pontífice quiso que lo acompañara a su visita al campo de exterminio de Auschwitz, en el marco de la Jornada Mundial de la Juventud que tuvo lugar del 26 al 31 de julio en Polonia. En diálogo con Más contó que el Papa lo llamó el mes pasado para su cumpleaños, como suele hacer, y entonces: “Hablamos de muchas cosas, y me pidió que lo acompañe a Auschwitz”. En esa conversación el Papa le comentó: “Me voy a comportar de la misma manera que hice en Armenia y voy a mantenerme en silencio. Quiero tener esa misma actitud en Auschwitz... no hablar y rezar. Mi contestación fue que esta actitud significaba todo”, expresó Skorka. Para el rabino este silencio dijo muchas cosas ... fue atronador, “un llamado al mundo para que nos despertemos y no permitamos que esto vuelva a ocurrir”, puntualizó. Y contó que el Papa expresó claramente lo que opina sobre la Shoa (la aniquilación sistemática de los judíos) y el horror de Auschwitz, en un capítulo del libro que escribieron juntos, Entre el cielo y la tierra, donde Bergoglio expresó una frase clara y contundente: “Cada judío que se exterminaba era una cachetada a Dios”, recordó. “En el siglo XX hubo terribles genocidios, no quiero quitar importancia a los otros, pero la Shoa fue algo muy especial, fue una industria preparada para matar gente. Auschwitz es un sinónimo de la Shoa”. Skorka resaltó que el Papa “dice más con sus acciones que con sus palabras. El poder de sus gestos es muy fuerte y con este silencio que mantuvo en el campo de exterminio transmitió un gran mensaje a la humanidad, ante el horror. Manifestó la imposibilidad de decir algo cuando uno está en Auschwitz”. Quien fue Ludmila Ludmila María Dabrowski nació en Lvov, Polonia, en 1917. Mientras estudiaba en la universidad estalló la Segunda Guerra Mundial, con la invasión de Polonia por parte de la Alemania nazi y por su entonces aliada (cont. pag. 9) (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Str. 9 (ze str. 8) Unión Soviética. Ella era una joven estudiante de ciencias políticas y participaba de la resistencia polaca, como la mayoría de los de su edad. Se ocupaba de la distribución de una publicación clandestina que le valió la persecución de la NKVD soviética. En mayo de 1940 Ludmila cruzó a la zona ocupada por los nazis, y un año más tarde fue detenida por la Gestapo en Cracovia. Luego de casi dos años de cautiverio en la cárcel de Montelupich, donde fue torturada, fue enviada a Auschwitz Birkenau. Allí, como todos, sufrió torturas, hambre, fue sometida a trabajos forzados y vivió los peores momentos de su vida. En enero de 1945 los prisioneros se encontraron con que no estaban los brutales soldados nazis. Habían huido de los campos de concentración porque la guerra había terminado. Entonces empezaron a caminar sin ropa, sin comida, sin agua, y con temor, porque tampoco estaban seguros de qué había ocurrido. Ludmila se dio cuenta de que no podía volver a su amada Polonia porque los comunistas la volverían a encarcelar o perseguir. Por eso se escapó caminando y en tren, a escondidas siempre, hasta Italia. Ahí se incorporó a la unidad del ejército polaco al mando del general Anders y pudo llegar hasta Inglaterra, donde había muchos polacos y estaba el gobierno polaco en el exilio. Entonces conoció a su esposo, también polaco, Casimiro Víctor Moszoro, con quien emigró en 1947 a Rosario. Aquí nacieron sus cuatro hijos y hoy es la ciudad de sus nietos que hablan polaco gracias a esta abuela que les enseñó su lengua natal. A pedido de sus hijos narró, con mucho esfuerzo, un libro llamado Memorias 1939-1945. Relatos sobre la guerra y las persecuciones, los campos de concentración —inclusive Auschwitz— y el traumático final de la contienda mundial de su autoría donde relata su impresionante experiencia de vida. Falleció en Rosario, en octubre de 2012. Fuente: http://www.lacapital.com.ar/bajo-el-cieloludmila-n1207280 Material remitido por Bartolomé Moszoro CONVOCATORIA A LA REUNIÓN ANUAL INFORMATIVA En cumplimiento de lo dispuesto en el Art. 14 – I, de los Estatutos de la Asociación de EX COMBATIENTES POLACOS EN LA REPUBLICA ARGENTINA la Comisión Directiva convoca a los Señores Socios a la Reunión Anual Informativa a realizarse el sábado 1 de octubre 2016 a las 17:00 hs. en la sede propia c. Borges 1818 – PB 2 de la Ciudad Autónoma de Buenos Aires, para considerar el siguiente ORDEN DEL DÍA. 1. Constitución de la Reunión Informativa y elección de dos asociados para firmar el Acta, conjuntamente con el Presidente y el Secretario de la Comisión Directiva. 2. Homenaje a la memoria de los Socios Fallecidos. 3. Lectura de Memoria y Balances, informe del Sr. Presidente, y Tesorero: Estado de Situación Patrimonial, Estado de Recursos y Gastos, Anexos. Informes de la Comisión Revisora de Cuentas, y del Contador Certificante, todo ello correspondiente al balance cerrado al día 31 de marzo 2016. 4. Renovación en la composición de la Comisión Directiva.- 5. Mociones Libres 6. Cierre de la Asamblea. Firman por la Comisión Directiva Adalberto Chelmicki Secretario Buenos Aires, 2 de agosto 2016 Francisco Slusarz Presidente Nota: Las Asambleas deben realizarse en el lugar, día y hora fijados si se encuentran presentes la mitad más uno de los asociados; pasada media hora de la señalada, sin conseguirse ese quórum, la Asamblea podrá sesionar válidamente si se cuenta con un número de asociados no inferior al total de miembros titulares de los órganos de administración y de fiscalización. Para poder asistir a la Reunión Anual Informativa los Srs. Socias y Socios deberán estar con sus cuotas pagas al mes de septiembre 2016.- Str. 10 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Życie zmienia się tylko raz Monika Owczarek Wyjechał z Nowej Soli 35 lat temu. Dzisiaj wrócił po latach z piękną córką Argentynką. Józef Stawecki w rozmowie z nami opowiada o tym, co go wygoniło w daleki świat, dlaczego akurat do Argentyny i co czuje będąc dziś w Nowej Soli. Monika Owczarek: Pana historia jest niesamowita. Przyjechał pan do naszego miasta z drugiego krańca świata. Dlaczego wyjechał pan z Nowej Soli, w jakich okolicznościach do tego doszło i dlaczego aż do Argentyny? Józef Stawecki: (śmiech) Jak dorosłem, to zaczęło mnie bardzo ciągnąć w świat. Chciałem gdzieś wyjechać, zobaczyć więcej. Moja młodość to były jednak trudne czasy w Polsce. Nie mogłem dostać paszportu. Nie wiadomo było, jak się zabrać do zorganizowania takiego wyjazdu. W końcu w 1979 r. zawziąłem się i na poważnie zacząłem przygotowywać podróż. Chciałem koniecznie do Argentyny, bo tam mieszkała moja chrzestna i jeszcze inna rodzina, która wyjechała na długo przed wojną. Chrzestna wyjechała kilka lat wcześniej, była już dojrzałą kobietą. Poznała tam swojego męża i już została. Wiedziałem, że bliscy tam są i pamiętają o nas, bo za czasów komuny wysyłali nam paczki, zwłaszcza wujek Pedro czyli Piotrek. U nas przecież niczego nie było. Pracowałem w Dozamecie jako tokarz o niczym już nie myślałam, tylko o wyjeździe. Przez dwa lata nie brałem urlopu, wszystko sobie kumulowałem, dobrałem jeszcze bezpłatnego i wyruszyłem w świat. Miałem dwa i pół miesiąca, żeby pozwiedzać i wrócić. Nie uciekałem z Nowej Soli z powodu pracy, czy biedy. Tak jak wszyscy stałem kilka godzin po kostkę masła czy cukier, ale moja rodzina dawała sobie radę. Ciągnęło mnie po prostu w świat. Tutaj bardzo dużo się piło, siedziało po knajpach, takie to życie było bez marzeń, możliwości. Nie chciałem tak, ciągnęło mnie do innych krajów. Jak to się stało, że tyle pańskiej rodziny wyjechało (5216) do Argentyny i to jeszcze w czasach przedwojennych? Kiedy nastały czasy sowieckie, zaczęło się tam trudno żyć. Na przełomie wieków wiele osób szukało dla siebie nowego miejsca. Tak było i z moja rodziną. Dochodziły słuchy, że dobrym pomysłem jest wyjazd do Ameryki Południowej, gdzie nowi osadnicy dostają ziemię. Część moim przodków zaryzykowała, załadowali się na wielki statek i popłynęli. Wszystko, co mieli, sprzedali, żeby opłacić podróż. Nie było mowy o powrocie. Tam miał być nowy, lepszy świat. Z tego, co się dowiedziałem, polskim osadnikom było w Argentynie ciężko. Nowy kraj, język i w dodatku na krańcu świata. Ale sobie poradzili. Czasami lepiej uciec jak się źle dzieje, niż zostać i cierpieć. Do dzisiaj w Argentynie jest Dzień Osadnika Polskiego. Jesteśmy jedyną narodowością mającą w tym kraju swoje święto. Do Argentyny przyjechało na przełomie wieków tysiące Polaków i nie tylko, bo docierały różne narodowości z Europy. Powstało nawet polskie miasto. Ja urodziłem się w miejscowości Nowosiółki w Puszczy Białowieskiej, dziś to tereny Białorusi. Kiedy miałem dwa latka, dziadek powiedział, że tutaj, gdzie żyjemy, to już chyba nie będzie Polski, zabrał rodzinę i wyjechał na zachód. Tak znaleźliśmy się w Nowej Soli. Część rodziny jednak została w Białorusi, mamy z nimi kontakt. Za kilka tygodni wybieramy się tam na wesele. W jaki sposób dotarł pan do Argentyny i jak to się stało, że pan wyjechał w podróż życia i z niej już nie wrócił? Wyjechałem z Polski w 1981 roku w październiku. Postanowiłem popłynąć statkiem. To był ogromny statek handlowy Mieszko I. Dzisiaj już go nie ma. Na pokładzie było 12 różnych narodowości. Płynęło się wspaniale, niczego nam na statku nie brakowało. Podróż trwała miesiąc. Po drodze zawijaliśmy do wielu portów, zwiedzałem, chłonąłem świat, byłem przeszczęśliwy. Na miejscu w Argentynie dotarłem do swojej rodziny. Kiedy tam byłem wybuchł w kraju stan wojenny. Wszyscy się wystraszyliśmy. Doszedłem do wniosku, że nie ma po co wracać. Ale wciąż nie zakładałem, że tam zostanę na zawsze. W styczniu jednak poznałem piękną kobietę, córkę Włochów, która urodziła się w Argentynie. No i zakochałem się, a miłość potrafi pokonać wszelkie trudności, nawet językowe (śmiech). Poznanie przyszłej żony było kolejnym argumentem, żeby tam zostać. Tym bardziej, że mijał kolejny rok, a w Polsce nie było lepiej. Kilka (c. d. na str. 11) (5216) (ze str.10) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 miesięcy później demokratyczny prezydent Argentyny dał tym, którzy w Argentynie są już długo, możliwość zamieszkania na stałe. W ten sposób zostałem Polakiem na stałe mieszkającym w Argentynie w turystycznym mieście Mar del Plata we wschodniej Argentynie, w prowincji Buenos Aires, nad Oceanem Atlantyckim. Miasto moje liczy około 550 tys. mieszkańców, jest w nim siedziba polskiego konsulatu honorowego. Poznał pan kobietę swojego życia, dostał zgodę na zamieszkanie. Jak dalej toczyło się pana życie w Argentynie? Po trzech latach od mojego przyjazdu wzięliśmy ślub. Przyszło mi tam zostać, no i dobrze, no i trudno (śmiech). Oczywiście była możliwość powrotu do Polski, ale nie wiedziałem, co dalej miałbym w kraju robić. Z Dozametu dostałem pisemko, że mnie zwolnili. Zacząłem żyć nadzieją na dobre życie w Argentynie. W Nowej Soli byłem tokarzem i w tym samym zawodzie dostałem pierwszą pracę w Argentynie. Robiliśmy matryce do rakiet tenisowych. To w mojej argentyńskiej firmie skonstruowaliśmy specjalną maszynę do robienia dziurek w obręczy rakiety i kół w rowerze. Nauczyłem się języka, nie było to trudne, tym bardziej, że byłem zakochany w Argentynce. Miałem więc doping i motywację. Niestety nastał kryzys gospodarczy i zakład zaczął mieć kłopoty. Wszystkie warsztaty się zamykały, mój też. Byłem zmęczony i zrezygnowany, mimo wszystko w obcym kraju. Nie byłem wprawdzie budowlańcem, ale mój wujek się tym zajmował. Wciągnął mnie w budowanie specjalnych betonowych, zbrojonych konstrukcji, sklepień. Dopiero po nas wchodzili murarze i budowali dalej. To była dobra praca. Kupiłem działkę i zacząłem budować dom. Jeszcze nie było okien, a my z żoną już w nim zamieszkaliśmy. Żyliśmy przez chwilę trochę z myszkami, ale myszki szybko wyszły i dom był już tylko nasz (śmiech). Uważam, że ciężej się żyło naszym ojcom niż nam. Nie było źle. Urodziły nam się dzieci syn ma dziś 28, a córka Sonia, która teraz ze mną przyjechała, 25 lat. Oboje są wykształceni. Syn jest informatykiem i nie ma problemów z pracą, córka kończy studiować stosunki międzynarodowe. Moja żona przeszła właśnie na emeryturę, a ja muszę jeszcze rok popracować. Str. 11 już gra reprezentacja lub jest ważny mecz ligowy, to są pustki wszędzie. Zdecydowanie są bardziej zakręceni na punkcie piłki niż Polacy. Moim zdaniem aż za bardzo, czasami mnie to męczy. Zresztą ja wciąż kibicuję swojej drużynie czyli Dozametowi. Nie wie pani, jak im teraz idzie? Za czasów młodości byłem lekkoatletą i reprezentowałem Astrę. Nie mam jednak wyjścia i muszę oglądać piłkę. Jak są jakieś mistrzostwa, to kibicuję jednak Polsce, moje dzieci Argentynie. Oni są Argentyńczykami, nie mam do nich o to pretensji. Zresztą bardzo słabo mówią po Polsku. Gdybym był gospodynią domową, może byłoby inaczej. Zresztą polski jest dla nich bardzo trudny. Argentyńczycy to naród interesujący się najbardziej swoimi sprawami. W wiadomościach nie ma wiele tematów z zagranicy. Czasami krótkie wzmianki o tym, co w Boliwii czy Chile. Mogłoby się wydawać, że Argentyńczycy są bardzo religijni jak to narody Ameryki Południowej, ale nie do końca tak jest. Mają własnego papieża, jednak nie cieszą się z tego, tak jak my Polacy, kiedy był Jan Paweł II. U nas była solidarność, jeden cel, wielkie emocje, papież był ojcem narodu, pilnował żebyśmy się nie pogubili. W Argentynie odbiór papieża Franciszka jest taki sam, jak w naszym kraju. Długo też Argentyńczycy nie rozumieli, o co chodzi z uchodźcami. Nie wiedzieli, dlaczego kraje europejskie obawiają się fali uchodźców. Dopiero od niedawna zaczynają rozumieć problem. Do Argentyny zresztą też dotarło nieco uchodźców. Nie zostali długo. U nas jest za mało pieniędzy. To wprawdzie bardzo daleko i może się wydawać, że niezywkle egzotycznie, ale w Argentynie żyje się podobnie jak w Polsce. Trzeba pracować, uczyć się i starać. Tylko miasta inne, większe i bardzo betonowe. W mieście nie ma zieleni, parków, skwerów tylko wszędzie dom, fabryki, ulice, samochody. Córka przyjechała do Polski pierwszy raz, jakie wrażenie zrobiła na niej ojczyzna taty? Sonia bardzo chciała przyjechać ze mną. Tłumaczyliśmy jej w domu, że będzie miała ciężko, bo nie zna języka. Ona się jednak uparła. Mówi dobrze po angielsku i jak trzeba, to radzi sobie w tym języku. Córka mówi, że język polski jest bardzo siłowy, że dużo siły wkładamy w mowę. Według niej hiszpański sam wypływa z ust, jest prosty w wymowie. Kiedy siedzimy rodzinnie, to Sonia rozumie krótkie zdania. Kiedy Jacy są Argentyńczycy, co lubią, co ich bawi? trzeba, pomaga sobie rękami. Syn był w Polsce dawArgentyńczycy są otwartym, wesołym narodem. no temu, kiedy miał siedem lat. Niewiele dziś z tego Uwielbiają piłkę nożną. Wszędzie, na każdym skwe- pamięta. Córce bardzo podoba się Nowa Sól. Jest rze, placu, w każdej bramie mali chłopcy kopią piłkę. zachwycona zielenią, bo w Argentynie jest jej mało (c. d. na str. 14) W telewizji też stale lecą mecze piłki nożnej. A jak Str. 12 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (ze str.11) a poza miastem stepy. Dlatego zabieramy ją do lasu, biega za grzybami, jagodami, nie może się nacieszyć. Poznaje nowosolską rodzinę, dziadka, wujków, ciocie. Dziadek jest pod takim wrażeniem wnuczki, że zapomniał brać lekarstwa (śmiech). Jedziemy jeszcze z Sonią do Krakowa, Zakopanego nad Dunajec i na Mazury. Chcę jej pokazać jak najwięcej Polski, bo nie wiadomo czy kiedyś jeszcze przyjedzie. Od pana ostatniej wizyty w Nowej Soli w 2004 r., wiele się zmieniło. Czy tęskni pan za Polską, za Nową Solą? Od czasu, kiedy ostatnio byłem, bardzo wiele się zmieniło, to aż niesłychane. Zaskoczę panią, ale nie jest to dla mnie wielkim szokiem, bo stale śledzę miasto przez internet. Oglądam sobie port, Park Krasnala, strefę, centrum. Często rozmawiam ze swoim bratem Jurkiem. Raz nawet przyleciał do mnie do Argentyny, ale narzeka, że bardzo długo się leci. Faktycznie długo, bo bezpośrednio 14 godzin, a z przesiadkami nawet kilkadziesiąt. Staram się być blisko Polski, zawsze rano czytam polskie gazety internetowe. Tłumaczę z polskiego na hiszpański artykuły dla mieszkających tutaj Polaków. Działam w tamtejszej Polonii, co sprawia, że jestem bliżej ojczyzny. Zrobiłem nawet własne kino, w którym raz w miesiącu wyświetlamy polskie filmy. Kobiety przynoszą wtedy ciasto, jest kawa, herbata, czasami polska wódka. Tęsknię za Nową Solą, za rodziną, przyjaciółmi, lasami, jeziorami, jedzeniem, zapachem. W Nowej Soli bardzo dużo się zmieniło, to zupełnie inne miasto, moje stare, a jakby nowe. Nowosolan też inaczej pamiętam. Za czasów mojej młodości dużo się piło, bardzo dużo. Teraz poziom życia poszedł w górę, bardziej się wszystko szanuje. Lepiej jest. Mimo wszystko czuję emocje, gdy idę nowosolskimi ulicami. Spotykam dawnych znajomych, nawet swojego nauczyciela wf. Spotkałem się z prezydentem i wiceprezydentem miasta, byłem u dyrektora muzeum, chcę zebrać jak najwięcej historii miasta dla moich dzieci i wnuków. Najwięcej czasu spędzamy z bliskimi. Karmią nas tak, że chyba już po nas widać (śmiech). Wszystko nam smakuje wędzone kiełbasy, ryby, itd. Może jeszcze pan wróci do Polski. Nie, na pewno już nie wrócę. Życie kompletnie zmienia się tylko raz. Ja zacząłem wszystko od nowa i wystarczy. Tam mam swoje powołanie. Dobrze jest, jak jest. Fot: Józef Stawecki wraz z córką Sonią spędzą całe wakacje w Polsce Źrodło: http://tygodnikkrag.pl/index.php/rozmowa-felie- ton-krotko/item/2468-zycie-zmienia-sie-tylko-raz (5216) Wanda-Misiones Wanda festejó su 80 Aniversario a pleno con un programa rico en actividades recreativas, culturales y deportivas, entre las cuales tuvo lugar un Torneo Internacional de Danzas, el 10° Encuentro Internacional de autos antiguos, una bicicleteada de 60 km, noche de Folkclore, cena gourmet, Noche de Reinas (Miss Wandita y Miss Wanda), misa en la histórica capilla Madre de Dios Częstochowa, exhibición de fotografías del concurso organizado por la Dirección Municipal de Cultura y el acto central como cierre de los eventos en el Club Social y Deportivo Argentino-Polaco llevado a cabo el lunes 15 de Agosto (día en el que se conmemora todos los años el aniversario de Wanda recordando a aquellos laboriosos agricultores polacos que llegaron a esta localidad de Misiones un 15 de agosto de 1936 y que marcaron el rumbo para que hoy la antigua colonia se haya convertido en una incipiente y progresista ciudad). Agradecemos desde la Redacción del Głos Polski – La Voz de Polonia a Mónica Migueles, Directora de Cultura de Wanda, por el material remitido y a Maria Norma Jejer por brindarnos su colaboración y el contacto local. Compaginación de la nota: Maria Zeman (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 ¡Comienza el Circuito Polaco! Str. 13 Menú: *gaseosa libre, entrada de empanada, gulasz c/puré (opción pollo con papas noisette), café y helado : $200 por persona. *menú infantil: pancho + gaseosa chica + helado: $60 por persona. *buffet: vino, cerveza, gaseosas / aguas chicas, tortas. Pueden seguir al Circuito Polaco en Facebook en: https://www.facebook.com/CircuitoPolaco/ Enrique Mackiewicz Cel: 15-59612251 OGNISKO POLSKIE 86 Rocznica Istnienia 1930-18-10-2016 La Sociedad Polonesa de San Martín será la organización que realizará la apertura del Circuito Polaco, festejando con un almuerzo su 67ª Aniversario. Esta iniciativa busca reforzar la unión entre los miembros de la colectividad polaca de las distintas organizaciones que están en la Ciudad de Buenos Aires y alrededores. La intención es que los polacos podamos conocer los diversos clubes que existen, que cada sociedad pueda mostrar sus instalaciones y su trabajo por mantener las costumbres polacas y que se fomente la colaboración entre los clubes. El evento será el domingo 18 de septiembre de 13 a 17 hs, con un almuerzo que contará con los shows de Julia Bielewicz, el Ballet Zaloty y el Starszy Nasz Balet. El club está situado en Ambrini 750, San Martín (entre Lincoln y Juárez), a una cuadra de la estación San Martín del Ferrocarril Mitre (ramal José León Suárez). Para participar del festejo es necesario hacer reserva. Esta debe realizarse a: 15-5925-9794 de 17 a 20 hs. /[email protected] / Facebook: Sociedad Polonesa de San Martín (para coordinar modalidad de pago).La capacidad del salón es limitada, por lo que sugerimos que hagan sus reservas con tiempo. Zarząd Stowarzyszenia “Ogniska Polskiego”, serdecznie zaprasza na obiad z okazji 86 rocznicy założenia Stowarzyszenia; organizujemy w dniu 09 października 2016 r. z następującym programem: Godz. 11.00 -Dziękczynna Msza Święta w Ko ściele Polskim ul.: Mansilla 3847, CABA Godz. 13.00 - Obiad w siedzibie Stowarzyszenia ul.: Gorriti 3972, 1 piętro, CABA. Okolicznościowe przemówienia Część artystyczna: Nasz Balet i Nasz Balecik Prosimy o zgłoszenia na tel.: 4862 9993 w każdy piątek od godz. 18.00 de 23.00 lub na tel. prywatny p. Krystyna: 4709 5354, p. Laura: 4657 3370. Str. 14 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Wizyta przedstawicieli Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) w Argentynie. (5216) wiednikami z Universidad de Belgrano, Universidad del Salvador (USAL) oraz Uniwersytetem Buenos Aires - Wydziałem Ekonomii. W Pałacu San Martín, zostały podpisane porozumienia między KRASP a jej argentyńskimi odpowiednikami: Międzyuniwersytecką Radą Narodową zrzeszającą uczelnie publiczne (CIN) i Radą Rektorów Uczelni Prywatnych (CRUP). W dniach 14 – 18 sierpnia przebywała w Buenos Aires Buenos Aires delegacja KRASP z Przewodniczącym - prof. Wiesławem Banysiem, Rektorem Uniwersytetu Śląskiego, Wiceprzewodniczącym prof. Marcinem Pałysem, Rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, Wiceprzewodniczącym - prof. Stanisławem Bieleckim, Rektorem Politechniki Łódzkiej oraz dr Joanną Gocłowską - Bolek, Pełnomocnik Przewodniczącego KRASP ds. Ameryki Łacińskiej i Dyrektor Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego (CESLA). W uroczystości podpisania porozumienia uczestniczyli ze strony argentyńskiej Przewodniczący CIN - dr Guillermo Tamarit oraz Przewodniczący CRUP - dr Hector Sauret, dr Albor Cantard, wiceminister Edukacji i Sportu, Sergio Canú, Dyrektor Generalny Sekretariatu Stosunków Instytucjonalnych MSZ RA; radca minister Gustavo Vivacqua, szef gabinetu Sekretariatu Stosunków Instytucjonalnych MSZ RA oraz amb. Mauricio Wajnrot, dyrektor Departamentu ds. kultury MSZ RA. Obecni byli przedstawiciele Ambasady RP w Buenos Aires. Ponadto polscy rektorzy odbyli szereg spotkań w uczelniach argentyńskich oraz podpisali listy intencyjne i porozumienia o współpracy ze swoimi odpo- W USAL zorganizowano sesję, podczas której rektorzy polscy przedstawili reprezentowane przez siebie uczelnie. Została otwarta wystawa poświęcona 200-leciu istnienia Uniwersytetu Warszawskiego, a rektor USAL - dr Juan Alejandro Tobías został uroczyście odznaczony medalem Senatu Uniwersytetu Warszawskiego. Na Wydziale Prawa USAL odbył się także wykład dr Joanny Gocłowskiej-Bolek nt. polskiej transformacji gospodarczej. Delegacja KRASP gościła także na spotkaniu z Polonią w Bibliotece im. Ignacego Domeyki w Domu Polskim w Buenos Aires. źródło: http://www.buenosaires.msz.gov.pl/ Zobacz także: http://www.noticias.uai.edu.ar/bienestar/cooperaci%C3%B3n-internacional/acuerdo-de-cooperaci%C3%B3n-interuniveristaria-entre-polonia-y-argentina/ http://www.crup.org.ar/noticias/argentina-y-polonia -acuerdan-cooperación-interuniversitaria.aspx La Voz de Polonia Głos polski Versión Digital http://lavozdepolonia.com.ar/ (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Memorias EUGENIO ZACHARKO Str. 15 Con el fin de traer a su familia, solicitó un préstamo bancario para hacerles llegar los pasajes. En su país, Eugenio fue despedido por sus compañeros de escuela con una bella canción. Acompañados por un tío viajaron en tren hasta Varsovia luego a Gdynia, frente al mar Báltico los niños lloraron junto a su madre cuando se embarcaron con destino a Inglaterra. Allí abordaron el buque Almanzora hasta el puerto de Buenos Aires. Finalmente llegaron a las costas de Comodoro Rivadavia para reunirse con el padre, al comienzo vivieron en una casa frente al faro San Jorge. No fue fácil adaptarse a la vida en tanta soledad y el viento eterno, sentían gran nostalgia por su familia y su tierra, la que se agrandaba ante la proximidad de cada fiesta navideña y las Pascuas. Luego de un tiempo, se trasladaron al Km 8 en el “Campamento de los Locos”. A causa del frío y grandes nevadas, los alumnos concurrían a la escuela desde la primavera hasta el otoño. La maestra de música de la escuela N° 50 descubrió el talento de Eugenio para el canto y lo invitó a formar un dúo con la niña Adela Koslowski. En la Escuela Fábrica se recibió de Medio Oficial Mecánico, fue docente en el mismo establecimiento y jefe de Mantenimiento la planta de cemento. En 1949 contrajo matrimonio con Adela, continuaron viviendo en el pueblo petrolero de Km 8 en el cual nacieron sus dos hijos: Susana y Daniel. Al fin de la cena, el matrimonio solía entonar las canciones que aprendían escuchando la radio. En el silencio de la noche los vecinos aplaudían y ovacionaban, disfrutando del espectáculo. Uno de ellos se acercó para invitarlos a integrar el coro San David, perteneciente a la colectividad galesa, en el que participaron durante años. Escribió el libro “Historia de un inmigrante” relatando los recuerdos de su infancia en Polonia y sus años en Comodoro Rivadavia. Consideraba que la ciudad es abrigo de su gente, en ella tuvo posibilidades de estudiar, trabajar, formar su familia y encontrar amigos. Partió el 26 de julio del presente año, después de haber compartido largos años junto a su esposa Adela, quien hoy se encuentra acompañada por su hijo, cinco nietos y diez bisnietos. La hija Susana ha partido hace unos años. (Fragmento del libro De sol a sol) María Teresa Dittler Eugenio nació en 1924 en la ciudad de Ustrzyki Dolne, al sureste de Polonia. Su familia estaba formada por los padres y un hermano. El padre trabajaba en una refinería de petróleo cerca de la ciudad. En la década del 30 la compañía debió cerrar por razones políticas, dejando a muchos hombres desocupados. Por este motivo decidió emigrar en busca de trabajo y vivienda para trasladar luego a su familia. Al llegar a Buenos Aires, en el Hotel de Inmigrantes conoció a un ucraniano que había sido contratado para trabajar en la Compañía Ferrocarrilera de Petróleo de Km 8. Así fue como decidió obtener un pasaje en barco con destino a Comodoro Rivadavia, en este pueblo se alojó en un hotel céntrico, a los pocos días caminó hasta la planta industrial, obteniendo trabajo Fot. octubre 2014 (foto Dr. Dominik Czapigo. Fundación Karta) y vivienda. Str. 16 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 ALMUERZO EN OGNISKO POLSKIE El domingo 14 de agosto asistimos a la misa en la iglesia Nuestra Señora de Guadalupe, oficiada por el Rdo. Padre Javier Solecki para celebrar la “Asunción de la Virgen María” y conmemorar el “Día del Soldado Polaco”. Luego nos reunimos en Ognisko Polskie para compartir el tradicional almuerzo. El Sr. Jorge Dylinski nos invitó a ponernos de pie para entonar los Himnos “Nacional Argentino” y “Jeszcze Polska nie zginęła”. Ante la ausencia de la Sra. presidente Krystyna Wardyga de Ferrari, de vacaciones en Polonia junto a su esposo, nos saludó la Sra. Elena Curbelo Białobrzeski de Baez Peña. Nos dio la bienvenida, agradeció la presencia de autoridades eclesiásticas y culturales, socios y amigos. Como es tradición en esta casa, hizo referencia a las efemérides: (5216) El 15 se celebra la Asunción de la Santísima Virgen María y se conmemora el “El Día del Soldado Polaco” para honrar a los caídos en la victoriosa batalla de Varsovia (1920) durante la guerra polaco-soviética. Leyó un texto escrito por San Juan Pablo Segundo: “Fue un gran triunfo del Ejército Polaco, tan grande que no pudo ser explicado de un modo puramente natural, por eso quedó designado como “El Milagro del Vístula”. Yo nací en el tiempo en que los bolcheviques marchaban sobre Varsovia, y por ese motivo, llevo en mí, desde el nacimiento, una deuda de gratitud hacia aquellos, quienes entonces asumieron el compromiso de la lucha y vencieron a costa de sus propias vidas” - Creo que en este tono de confesión íntima, el Papa nos habla de una deuda de gratitud que hay que saldar. No sólo con palabras sino con actos -Agregó la Sra. Elena. Hemos sido convocados para honrar la vida, que es un don y una tarea al mismo tiempo. Si bien no todos fuimos llamados para misiones extraordinarias, sí para realizar las pequeñas cosas de todos los días con amor servicial y responsabilidad. Mañana toda Polonia se pondrá de pie, para rendir homenaje a los soldados que derramaron su sangre en aras de la libertad de la Patria. Los invito a unirnos con un minuto de silencio. Al finalizar se escuchó el aplauso de los presentes. El 17 se conmemora el paso a la inmortalidad del Libertador Gral. Don José de San Martín, fallecido en Francia en 1850. Argentina ha honrado con el título de “Padre de la Patria” a quien fuera el máximo héroe militar en la Gesta de la Independencia. El 1º de agosto de 1944 tuvo lugar el Levantamiento de Varsovia. La nación polaca perfectamente organizada, salió de la clandestinidad y enfrentó a los invasores nazis. Luego de 63 días de lucha fueron derrotados, pero sentaron un fecundo precedente. Hoy les rendimos honor y recuerdo eterno. A continuación tomó la palabra el vice presidente de SPK Sr. Antonio Kałuda: -Buenos días –Dijo - no voy a repetir lo que ya dijeron, hablo como hijo de un ex combatiente. No debemos olvidar que es un día muy especial, voy a expresar mis sentimientos sobre la batalla de Varsovia (1920): No solo iban por Polonia, los soviéticos querían imponer la ideología comunista en Europa, para este propósito necesitaban llegar hasta Alemania. Varsovia fue el obstáculo en el camino. Polonia fue otra vez la muralla de contención, lamentablemente los aliados no recordaron este episodio en la mesa de (cont. pag. 17) (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (de pag. 16) Str. 17 Ciekawe witryny w Yalta (1945). internecie Durante 123 años los polacos se mantuvieron en pie gracias a la fortaleza patriota y la religión católica. Cuando vemos el país que tenemos en el día de hoy, debemos mirar lo que hicieron nuestros antepasados y preguntarnos qué estamos haciendo por las futuras Ramón Méndez generaciones. The Witcher 3: Crónica de una adaptación Finalmente la vicepresidente Sra María Prediger de Zbuczynski, solicitó la presencia del Padre Solecki para la bendición de los alimentos. Integrantes de la comisión directiva comenzaron a servir el almuerzo en un clima cordial, de camaradería y amistad. Para finalizar hubo lotería, deliciosas tortas y café. María Teresa Dittler Crear un mundo como este en el que habita Geralt de Rivia es algo relativamente sencillo. Basta con dibujar un mapa ficticio e idear un par de enfrentamientos feudales, criaturas mitológicas de todo tipo y un puñado de aventuras para los personajes. Es algo que hemos visto en infinidad de obras de fantasía heroica. Sí, cuando se piensa en el género es inevitable rememorar grandes obras como Canción de Hielo y Fuego (George R.R. Martin, 1996-presente), El Señor de los Anillos (J.R.R. Tolkien, 1954) o Crónicas de la Dragonlance (Margaret Weis y Tracy Hickman, 198485), por citar unas cuantas. Pero, al mismo tiempo, es importante no olvidar que hay infinidad de obras menores que intentan hacerse un hueco en el mercado a base de repetir una y otra vez las estructuras ya asentadas. En ocasiones, los autores consiguen crear una obra que destaque sobre las demás, pero lo más habitual es que el esquema básico se repita con una fidelidad casi enfermiza. Presentación, nudo y desenlace, que se extienden por tantos libros como el público les permita crear. Lejos de ser una crítica, el párrafo anterior no es más que una constatación de un hecho, porque es lo que el público potencial pide y es a lo que los autores, en muchas ocasiones, tienen que ceñirse. Incluso el mismísimo Stephen King tuvo que pelearse con sus editores para que le dejasen completar su épica La Torre Oscura (Stephen King, 1982-2012). Por mucho que fuese la obra de la que más orgulloso está el autor norteamericano, era la que menos se vendía y sus editores lo empujaron durante décadas a seguir otros (cont. pag. 18) Str. 18 (de pag. 17) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 derroteros. En este panorama comercial, en el que lo más importante es la inmediatez de resultados, lo que ha conseguido Andrzej Sapkowski rompe con todo lo establecido en el mercado de los best-seller. En 1990, Sapkowski se limitó a escribir una sencilla serie de cuentos breves sobre un cazador de monstruos llamado Geralt de Rivia. Historias cortas, simples, que quieren ser autoconclusivas e incluso ceñirse a los estándares de esa fantasía heroica que comentábamos antes. Es un mundo de estriges y enanos, de elfos y espectros, en el que un cazador de monstruos nos da lecciones de moralidad y, mediante sutiles paralelismos, nos presenta una crítica a la política y los estratos sociales de la época. Se trata de un universo tan profundo y tan elaborado que consigue trasmitir toda su vitalidad a través de las escasas páginas de cada relato, capaz de transportar al lector a un universo tan vivo e intenso que lo difícil no es entrar en él y asimilar sus reglas, sino salir de él y olvidar que ese reglamento tan particular existe. Precisamente, fue esa ruptura con todo lo que era la narrativa del género hasta la fecha lo que provocó que aquella obra se quedase encerrada en las bibliotecas polacas, sin que el resto del mundo pudiese disfrutar de ella. Además de ese universo rompedor, Sapkowski tuvo el acierto de introducir en sus obras la cultura y mitología eslavas. Una forma de dar una vuelta de tuerca a las historias tradicionales para que viviesen una segunda juventud literaria, de tal modo que las nuevas generaciones pudiesen conocer la tradición sin tener que remontarse a textos antiguos. Esto, como es lógico, traía consigo graves problemas de cara a llevar las cinco novelas y dos recopilatorios de relatos a otros países. Tal es así, que la última novela de la serie, La dama del lago, se lanzó en Polonia en 1999, mientras que en España tendríamos que esperar hasta 2002, que fue cuando nos llegó El último deseo, un libro lanzado en su país natal en 1993 y segundo recopilatorio de relatos por orden cronológico (pese a que a nosotros nos llegó antes que La espada del destino, que se lanzó en Polonia en 1992). Una década de retraso en toda la franquicia que, echando la vista atrás, y analizando los datos, parece mucho tiempo… pero la versión inglesa ha corrido mucha peor suerte: El último deseo no se tradujo hasta 2007 y La dama del lago no les llegará hasta 2017. El retraso en el mercado británico y norteamericano es la constatación innegable de que el gran público suele ser reacio a esas rupturas de la norma. Se daba por sentado que a nadie le interesaban las aventuras (5216) de un brujo que vagaba por territorios marcadamente polacos, enfrentándose a criaturas de mitologías desconocidas y ofreciendo sátiras contemporáneas de un país tan alejado del propio. Pero también es la constatación innegable de que los videojuegos se han convertido en un sector tan grande y globalizador que puede llegar a influenciar a otros mercados tradicionales. Y es que si el mercado anglosajón pueden disfrutar ahora de las novelas de Sapkowski es, única y exclusivamente, gracias al gran éxito de la trilogía creada por CD Projekt RED. Cuando visité la extinta Games Convention de Leipzig en 2007, se podía observar en el recinto la gran inversión realizada para promocionar un desconocido título llamado The Witcher. La impresión que me dejó aquel juego fue tal que no tardé en lanzarme a leer las novelas en las que se basaba. Era el comienzo de un viaje que sirvió para que muchos abriesen los ojos ante una franquicia desconocida, que ni las adaptaciones televisivas, ni las cinematográficas habían conseguido sacar de su país natal. The Witcher arrasó en PC, con cientos de premios a juego del año, pero a día de hoy es poco más que un título menor tras las infinitas mejoras de The Witcher 2 y la titánica labor llevada a cabo en The Witcher 3. Si en la primera entrega, CD Projekt RED opta por ser precavida y limitarse a los acontecimientos de las novelas,sin vincular en exceso el argumento (es decir, se cogían personajes, mitología, enemigos y entornos, pero la historia seguía sus propios derroteros, como un breve relato más), en los siguientes capítulos fueron poco a poco perdiendo el miedo y arriesgándose a ahondar en la gran épica narrativa de Sapkowski. Adaptarse o morir Jakub Szamałek fue uno de los guionistas de la franquicia y, en las numerosas entrevistas que concedió, confirmó siempre que la diferencia de medios (videojuegos y libros) les dio mucha libertad para continuar la historia donde la dejó Sapkowski. Lógicamente, se mantuvieron coherentes con las novelas originales, de tal modo que el usuario siempre pudiese reconocer el universo y la firma del autor, pero al mismo tiempo profundizaron y completaron los huecos que dejaba Sapkowski de forma atractiva para el usuario. Sin embargo, para nosotros, la gran diferencia entre juegos y libros se encuentra en el elemento cultural polaco. Tal y como hemos dicho anteriormente, Sapkowski introduce infinidad de referentes culturales polacos que, según el caso, se pueden transmitir con mayor o menor acierto a otros mercados. Como es lógico, CD Projekt RED mantuvo ese espíritu en sus juegos, con (cont. pag. 19) (5216) (de pag. 18) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 infinidad de referencias a la literatura, historia, filosofía, mitología y cultura de Polonia, pero también a la de todo occidente. En The Witcher 3 nos podemos encontrar incluso retorcidas narraciones del cuento de Caperucita que a buen seguro causarían pesadillas a más de un niño. La diferencia radica en que CD Projekt RED, al contrario que muchas otras compañías, es muy consciente de que lo que funciona en Polonia no necesariamente ha de funcionar en otros mercados. La traducción puede ser compleja cuando se ve involucrada una lengua minoritaria como la polaca, por lo que invirtieron en traductores internos que, lejos de limitarse a realizar una traducción directa de todas esas referencias (o incluso juegos de palabras y chistes) al inglés, apostaron por reescribir algunos diálogos y misiones secundarias, de tal modo que funcionasen igual de bien en inglés que en la lengua polaca original. Esto, tal y como el propio Szamałek comentaba en una entrevista a Big Head Mode, no implica una pérdida del mensaje, sino que supone jugar a un título ligeramente diferente para que el producto funcione igual de bien en polaco que en inglés. Y con este sencillo detalle, consiguieron que el videojuego tuviese el calado internacional que no alcanzaron ni las novelas, ni las series, ni las películas de esta franquicia, hasta el punto de convertir a The Witcher en uno de los productos de los que más orgullosos se sienten en Polonia. En España, por una vez, hemos sido unos privilegiados. Mucho antes de que a CD Projekt RED le importase el mercado internacional, ya disfrutábamos en las novelas de las excelentes traducciones de José María Faraldo. Precisamente, el traductor español hizo lo que Szamałek comenta con orgullo que hicieron sus traductores internos: adaptar el texto con suma sutileza para lograr que funcionase igual de bien en el territorio español, un mercado tan rico y variado como el de los países eslavos. De este modo, matices como usar «lobisome», término gallego para «hombre lobo», permite que lo que podría ser un relato tradicional con criaturas típicas adquiera tintes de historia propia, cercana a los diferentes pueblos y mitologías de un territorio distinto al original. Sin duda, esa es una de las mayores dificultades de afrontar un producto como la franquicia The Witcher. Si ya la versión novelizada cuenta con infinidad de referentes, la localización del juego pone sobre la mesa una ingente cantidad de elementos culturales y literarios a tener en cuenta y que se deben trasladar adecuadamente. Porque en The Witcher 3 no todo se reduce a una misión principal, sino que el carácter narrativo Str. 19 del juego hace que hasta la misión secundaria más ridícula tenga un principio, un desarrollo y un desenlace del que se podría hacer un juego completo, una expansión o incluso una película. Es la traslación perfecta de novela a obra videolúdica, la recreación absoluta de un universo con vida que, del mismo modo que rompía con los mecanismos básicos de la literatura tradicional, rompe con los pilares establecidos en el género del rol. No todo es hacer de recadero, recoger cosas, entregar cartas o matar a unos enemigos; en The Witcher 3 cada historia es, como en la misma vida, una historia completa en la que nos involucraremos sin remedio y en la que nuestras decisiones pueden tener consecuencias de las que nos podremos arrepentir en algún momento. Porque, al igual que en una buena épica literaria, todas y cada una de nuestras acciones nos van marcando el camino, hasta el punto en que los últimos compases del juego nos recordarán nuestros errores y nuestros aciertos. De entre todas las complicaciones traductivas que puede tener adaptar esta obra a otros mercados, hay un punto de polémica con el nombre del bardo amigo de Geralt: «Jaskier». En español se mantuvo ese nombre polaco, pero en inglés se tradujo por Dandelion, término que se conservó en la traducción de The Witcher 2 con cierto rechazo por parte de los usuarios que, acostumbrados a otro nombre de los libros, no supieron reconocer a uno de los personajes más carismáticos e importantes de la obra de Sapkowski. Y es que esto es algo que se debe tener en cuenta siempre en toda traducción de un videojuego basado en una novela: la traducción original se debe respetar tanto como sea posible. En este caso, la interferencia del inglés impidió que el usuario español pudiese reconocer al personaje, error que fue subsanado en The Witcher 3. Quiero aprovechar la ocasión para destacar las complejidades del polaco original. «Jaskier», en polaco, tiene varias connotaciones. Lo primero que le viene a la cabeza a un lector o usuario de ese país es la imagen de una persona enérgica, con muchas ideas, ya que «iskra» significa tener cierta «chispa» y este personaje es, precisamente, un poeta muy romántico, encantado de la vida y buscador de aventuras. El nombre lo describía a la perfección. «Jaskier» también es una planta con flores amarillas o blancas que, según el diccionario PONS, sería «ranúnculo» o «ranunculus». Es por eso que en la versión inglesa se optó por traducirlo por «Dandelion» («diente de león»), priorizando el nombre de una planta de color alegre, y en español se prefirió mantener el original. Eso sí, (cont. pag. 21) Str. 20 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 Para publicitar en Glos Polski: [email protected] (5216) UWAGA! ESCRIBANIA STANKIEWICZ Dr. Fernando Stankiewicz Escribano - Titular - Abogado Tel. 4372-6958 / 4371-0800 Fax: 4372-4962 Rodriguez Peña 382 - 3 „B” Capital Federal PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU. Serdecznie dziękujemy Redakcja http://www.buenosaires.msz.gov.pl/ upranet.com.ar Harcerstwo Argentyna http://harcerstwoargentyna.blogspot.com.ar POLONIA FÚTBOL CLUB ARGENTINA www.poloniafc.com.ar (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (de pag. 19) hubiese sido buena idea adaptarlo ortográficamente, ya que una jota en polaco se lee como si fuera una i, por lo que la adaptación lógica del nombre sería «Yaskier». Str. 21 Resulta fascinante ver cómo la traducción del juego a diferentes idiomas no solo permite que usuarios de distintos países puedan disfrutar de una obra maestra igual que lo hicieron los jugadores polacos, sino que genera una dinámica muy positiva hacia el universo del juego que, a su vez, desembocó en el lanzamiento de las novelas en muchos más territorios. Puede que para muchos las encarnaciones jugables de Geralt sean más atractivas que sus aventuras en papel, o que la grandiosidad del universo ofrezca más posibilidades en un videojuego que en una novela, pero es innegable que ambos medios se retroalimentan y se convierten en una unidad indivisible que ha permitido crecer a diferentes industrias. En este aspecto, resulta casi incomprensible que Sapkowski hubiese renegado en numerosas ocasiones del videojuego alegando que una historia escrita por otros autores en un medio diferente nunca podrá aspirar a ser una secuela oficial. CD Projekt RED le ha demostrado que sí podía serlo con un The Witcher 3 que abandona los miedos argumentales de las dos primeras entregas para meterse de lleno en materia: Yennefer, Ciri, el Frío Blanco, la cacería salvaje, Nilfgaard, Novigrado… Los polacos han dado una lección a todo el mundo con Geralt de Rivia. Nos han enseñado a estar orgullosos de nuestras tradiciones, a explotar al máximo nuestras mitologías, a saber romper con lo preestablecido para ofrecer visiones novedosas y únicas de elementos supuestamente inmutables, a revolucionar géneros y a ser capaces de hacer maravillas con solo el deseo de querer hacer bien las cosas. Quedarse con detalles como el downgrade gráfico o la adaptación de algunas historias o nombres a otros idiomas es perderse en el gran plano de lo que supone The Witcher 3 para la industria del videojuego y para la cultura en general. La próxima parada será Cyberpunk 2077, un juego de rol de lápiz y papel que había caído en el olvido y que, si todo sale según lo previsto, podría resucitar igual que lo hizo Geralt en 2007. A estas alturas, ya nadie debería ignorar ninguno de los proyectos que pueda tener CD Projekt RED entre manos. Ni siquiera el mismísimo Sapkowski. Los matices están muy presentes incluso en las criaturas, ya que todas las bestias del original presentan una intertextualidad notable por su conexión, ya mencionada, con culturas y mitologías muy arraigadas. Aunque podríamos hacer un análisis profundo de todos los nombres de las criaturas (y personajes, lugares, etcétera) del juego, vamos a limitarnos a ofrecer un ejemplo que transmite las complejidades de la obra a la perfección: el basilisco. «Bazyliszek» (que es su nombre polaco) es una criatura mítica que fue inspiración en la literatura popular para muchos autores de varias nacionalidades. En Polonia existe una leyenda sobre el basilisco de Varsovia, una criatura gigante que tenía las alas de murciélago, la cola de cocodrilo y las patas con garras. Toda persona a la que miraba se convertía en piedra. Muchos hombres jóvenes y fuertes iban a matarlo a su calabozo, pero nadie volvía con vida de allí. De hecho, al día siguiente aparecía una piedra en la puerta de sus casas. Una madre, desesperada por la desaparición de sus hijos, cogió un espejo para hacer frente al basilisco y así matarlo, de forma similar a la Medusa. Una vez vencido el basilisco, todas las personas recuperaron la condición humana que tenían antes de hacer frente a la criatura. De este cuento proviene el dicho «tener la mirada de basilisco» o, como diríamos en español, «matar con la mirada». Un lector o jugador español no tiene en mente esta historia a la hora de hacer frente a estas criaturas, lo que provoca que su bagaje cognitivo le lleve a pensar en otras mitologías o encarnaciones y, por ende, es preciso tratar toda esa información con criterio para transmitírsela al nuevo público receptor. Por eso mismo, localizar un producto como The Witcher 3 es una tarea titánica. Por un lado, está la complejidad del texto original; por otro, la traducción oficial de las novelas, con terminología ya asentada que es necesario respetar; y además, hay que tener cuidado de que las interferencias de la versión inglesa no rompan más de la cuenta el paralelismo estableci- Ilustración exclusiva de la portada: Javier Vivar do entre España y Polonia en las novelas previas a la Fuente: http://www.startvideojuegos.com/the-wittrilogía jugable. En ese aspecto, The Witcher 3 ofrece cher-3-cronica-de-una-adaptacion/ un nivel de calidad elevadísimo, ya que se tomó buena nota de los errores de la segunda entrega y se pulió al máximo el producto, dentro de lo posible, para trasladar adecuadamente el mensaje respetando la traducción de las obras originales. Str. 22 Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 ANDRZEJ SAPKOWSKI Biografia Fot: Niccolò Caranti Andrzej Sapkowski na Lucca Comics and Games 2015 Andrzej Sapkowski (ur. 21 czerwca 1948) - polski pisarz fantasy. Urodził się i mieszka do dzisiaj w Łodzi. Ambasador Łodzi w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Od 9 lipca 2008 roku jest także honorowym obywatelem tego miasta. Tytuł został mu oficjalnie przyznany w listopadzie. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, z wykształcenia jest ekonomistą i przez wiele lat pracował w handlu zagranicznym. (5216) Jako twórca fantasy debiutował w roku 1986 na łamach „Fantastyki” opowiadaniem „Wiedźmin”, które zapoczątkowało cykl opowieści o białowłosym pogromcy potworów, Geralcie z Rivii. Saga Sapkowskiego uznawana jest przez krytykę za literacki fenomen lat dziewięćdziesiątych; każdy z jej tomów zajmuje najwyższe miejsca na listach bestsellerów. W roku 2002 ukazał się pierwszy tom trylogii husyckiej NARRENTURM, a później tomy kolejne: BOŻY BOJOWNICY i LUX PERPETUA. Oprócz cyklu wiedźmińskiego i trylogii husyckiej Sapkowski jest też autorem eseju z mikropowieścią ŚWIAT KRÓLA ARTURA. MALADIE oraz leksykonu literatury fantasy RĘKOPIS ZNALEZIONY W SMOCZEJ JASKINI. Opowiadania spoza cyklu zostały zebrane w tomie COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA. W 2005 roku jeden z najwybitniejszych polskich literaturoznawców i krytyków, prof. Stanisław Bereś, przeprowadził z Andrzejem Sapkowskim wywiad rzekę HISTORIA I FANTASTYKA, a w roku 2009 ukazała się ostatnia powieść twórcy „Wiedźmina”, ŻMIJA. Andrzej Sapkowski jest laureatem wielu nagród literackich polskich i zagranicznych, w tym Paszportu Polityki oraz pięciokrotnie nagrody im. Janusza A. Zajdla - za opowiadania Mniejsze zło (1990), Miecz przeznaczenia (1992), W leju po bombie (1993), oraz powieści Krew elfów (1994) i Narrenturm (2002). Jest drugim, po Jacku Dukaju najczęściej nagradzanym autorem w historii tej nagrody. W 2003 został nominowany do Nagrody Literackiej Nike za Narrenturm. sapkowski Andrzej Sapkowski z Nagrodą im. Janusza A. Zajdla - źródło - wikipedia W czerwcu 2009 r. jako pierwszy nie anglojęzyczny autor został nagrodzony David Gemmel Award for Fantasy za Blood of Elves - angielskie wydanie pierwszego tomu sagi o wiedźminie Krew elfów. Jego książki zostały przetłumaczone na blisko dwadzieścia języków: angielski, niemiecki, rosyjski, hisz(c. d. na str. 23) (5216) Głos Polski Buenos Aires, Nr 08 / 2016 (ze str. 22) pański, francuski, litewski, czeski, słowacki, ukraiński, portugalski, bułgarski, serbski, fiński, włoski, szwedzki, holenderski, estoński, chiński, węgierski. Na podstawie jego literatury powstały: komiks Wiedźmin (6 zeszytów w latach 1993-1995), film pełnometrażowy i serial telewizyjny Wiedźmin, gra fabularna Wiedźmin: Gra Wyobraźni oraz gra karciana. W oparciu o cykl wiedźmiński powstała komputerowa gra RPG Wiedźmin, której premiera miała miejsce 26 października 2007 roku, której Andrzej Sapkowski był konsultantem, Wiedźmin 2: Zabójcy Królów, wydanej 17 maja 2011 roku oraz wydany przez Warszawskie studio CD Projekt RED Wiedźmin 3: Dziki Gon 19 maja 2015 roku. źródło - wikipedia UWAGA! PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU. Serdecznie dziękujemy Redakcja Str. 23 LLAVALLOL Hacemos saber que en Asamblea Anual Ordinaria realizada el 26 de junio de 2016, quedó constituida la Comisión Directiva para el período 2016/2017. Presidente,..............Ana Pawelek Vicepresidente........Juan E. Borowiec Secretario...............José Duszewski Prosecretario...........José Korsak Tesorero...................Renata Laziuk Protesorero..............Ana Dlugozima Vocales Titulares.....Irene Kazmierczak, Ana Kazmierczak Mónica Corvetto, Casimiro Warzyca Vocales Suplentes... Lucas Acosta, Alfredo Podrez GŁOS POLSKI Buenos Aires, agosto / sierpień- 2016 XCIV Nr 08 (5216) GŁ O S P O L S K I LA VOZ DE POLONIA Registro Nacional de la Propiedad Intelectual Nr 5044120 Propietario: Unión de los Polacos en la Rep. Argentina DIRECTOR: Ing. ENRIQUE MITTELSTAEDT REDACCION: BARBARA BOŻENA SOBOLEWSKA Comité de redacción: Marysieńka Zeman y Enrique Mackiewicz Fotografías: E. Kozł owski y K. Misa Armado para Impresión: Michał Richter Coordinación Gral de los sitios web: Maria Zeman Redacción: Jorge L. Borges (ex Serrano) 2076 C1425FFB Buenos Aires Tel/fax: (5411) 4774-3679 y (5411) 4774-7621 Materiały nadesłane do publikacji nie zawsze odpowiadają poglądom Redak­cji. Zastrzegamy sobie prawo do skrótów otrzymanych artykułów oraz wprowadza­nia poprawek gramatycznych. Redakcja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za podpisane publikacje. Nie zwracamy ma­teriałów nie zamówionych. Usługi korespondentów oraz pracowników Głosu Polskiego są nieodpłatne. CENY PRENUMERATY 2015: Półroczna: $182.Numer pojedynczy: $31.CENA OGŁOSZEŃ: Nekrologi: $150.CENY INNYCH OGŁOSZEŃ: (w kancelarii) [email protected] D. Juan B. Justo 4551 CABA T. 4583 7673 M. [email protected] Horario de atención de la Unión de los Polacos en la Rep. Arg. Secciones y Organizaciones que funcionan en la sede J. L. Borges 2076, Capital Federal. - Secretaría: lunes a jueves 12:00 a 20:00 hs, viernes 09:00 a 17:00 hs. Tel. 4774-7621. - Sección Cultural P.M.S.: martes y viernes 17:00 a 20:00. Tel. 4774-7621. -- Sección „Nasz Balet”: miércoles 19:00 - 21:00 y viernes 19:00 - 22:30. - Biblioteka I. Domeyko: martes 14:30 a 17:30 y viernes 17:00 a 20:00. Tel. 4774-2212. - Club Polaco: martes y viernes 15:00 a 20:00. Tel. 48990937, e-mail: [email protected] - Asociación Cultural Argentino - Polaca ACAP: martes y viernes 15:00 a 20: 00. Tel. 4201 7733/4899-0937. - Asociación „Polskie Stowarzyszenie Absolwentów” PSA: martes y viernes 18:00 a 20:00, e-mail: [email protected] Asociación de Ex - Combatientes Polacos en la República Aegentina calle J. L. Borges 1818 Cap. Fed. martes y viernes 16:00 - 21:00 hs Tel. 4792-6317/4952-7687. O O I I R C A A T I P S IC E L B U P La magia de la cocina polaca en A TODAS ASOCIACIONES y SECplenoLAS corazón de Palermo: CIONES, A NUESTROS COLABORADOJ. L. Borges 2076 - tel: 4775-3950 RES, AUSPICIANTES y LECTORES [email protected] El material a publicarse en nuestro periódico Głos Polski deberá ser entregado preferentemente por correo electrónico a la siguiente dir. [email protected] hasta el día 10 para ser incluido en el ejemplar del mes. Los anuncios de eventos con fecha de ejecución deberán entregarse con 40 días de anticipación a la fecha de realización del mismo, de lo contrario no podemos garantizar su impresión en forma anticipada. Muchas gracias, La Redacción.